Unsound Flower Power Dzień Ósmy


October 15, 2017

Drugiej z nocy w The Secret Lodge wystąpili artyści grający w zupełnie innym stylu, tym razem reprezentujący polski underground elektroniczny: Zenial, X-Navi:Et, Pin Park, FOQL, Poly Chain i Micromelancolié. Możecie o nich poczytać sprawdzając wydarzenie w harmonogramie.

Dziś ostatnia z audycji radiowych NTS. Startujemy o 16:00.

Chwilę później, koncert zamknięcia, na którym wystąpi Jon Gibson, kompozytor i jeden z najważniejszych wykonawców minimalizmu. Utwór „Visitations” pochodzi z 1973 roku. Na Unsoundzie usłyszymy jego interpretację na syntezatory modularne. Gibson wykona go wspólnie z Brittonem Powellem, Jonášem Gruską oraz dwoma cenionymi perkusistami z Polski: Hubertem Zemlerem i Miłoszem Pękalą. Muzyce towarzyszyć będzie autorski film Gibsona „One Way” (1970), który zabierze nas w rytualną podróż po pustynnych krajobrazach Ameryki. Z kolei podczas koncertu GAS Wolfganga Voigta przeniesiemy się do mrocznego lasu. Ostatnia płyta GAS-a to piękny ambient, stworzony z sampli pochodzących z muzyki klasycznej i delikatnego pulsu techno.

Prosimy pamiętać, że pierwszy z koncertów o 16:30 przeznaczony jest dla posiadaczy karnetów. Posiadaczy biletów zapraszamy na 19:30. Bilety są również dostępne w biurze oraz na bramce.

Na zakończenie Unsoundu 2017 coś radosnego i oczyszczającego. Wieczór otworzy Naphta grający kosmiczną muzykę taneczną z elementami funku i afrykańskimi rytmami. Po nim Tash LC, która muzyczną przeszłość i przyszłość Afryki stapia w jeden dźwięk. Następnie Danny L Harle i jego ekstatyczna, klubowa rytmika i Teki Latex, eklektyczny DJ z Francji, mistrz w przełamywaniu granic między gatunkami. Wieczór zamknie Rrrkrta z Brutażu, znany z poczucia humoru i świetnego muzycznego gustu – gwarantujemy, że na waszej twarzy pojawi się uśmiech.

I to by było na tyle. Za kilka godzin koniec Unsoundu 2017. Dziękujemy bardzo za wspaniały tydzień. Dziękujemy wszystkim artystom, gościom oraz przyjaciołom. Do zobaczenia za rok w Krakowie, albo niedługo w Toronto, Adelajdzie, Londynie - lub gdzieś indziej!

You are in the archives

Go back to the current page